Dlaczego teatr?
Teatr jest miejscem, przestrzenią i fizycznym wymiarem słowa pisanego oraz reprezentacji różnych modeli (nie tylko poetyckich), ale także społecznych. Dla mnie kluczowe jest to, aby słowo pisane nabrało „życia” i „głosu” na scenie, co umożliwia rozpowszechnienie różnorodnych znaczeń i tematów… które przekształcają samo słowo. Niemniej jednak nie uważam, że to kryterium odpowiada romantycznej wizji sztuki i twórczości. Teatr to życie samo w sobie wyrażone na różne sposoby, przekształcające to życie w mozaiki poruszające się jak kalejdoskopie.
Dla kogo piszę?
Moje postacie zawsze znajdują się na obszarach pośrednich, w „szarych strefach”, które oddziałują na pewne wszechświaty, których nie mogą osiągnąć i wiedzą, że nigdy nie osiągną, ale mimo to walczą, jak Grecy, z duchem agonii. Piszę dla nich. Aby dać głos tym, którzy nie mają głosu w tym świecie, i aby rozważać te ludzkie wymiary, które „naturalnie” pomijamy lub nie interesujemy się nimi. Niewidoczni mężczyźni i kobiety. Nie piszę dla „udanych”, piszę dla tych, którzy nie myślą, albo nie mogą zatrzymać się, by myśleć o rzeczach, na które nie mogą sobie pozwolić, lub choć są ważne dla życia, nie mogą sobie pozwolić na myślenie o nich. Mój teatr jest dla tych ludzi, dla tych, którzy pozostają „ukryci” przed oczami większości.
O czym trzeba pisać?
Staram się pisać o tym, co nie jest oczywiste, co wydaje się nieobecne, ale zawsze jest obecne. Niemniej jednak wywodzę się z idei prostoty. Lubię poruszać to, co może być „istotne”, eliminując wszelkie ozdobniki lub przesady z mojej perspektywy. Jako Amerykanin południowy, uważam się za „barokowego” pod wieloma względami, co czasami utrudnia mi dotarcie do głębi. Dlatego usuwam wszystko, co nie jest potrzebne w moim piśmie, starając się osiągnąć to, co najbardziej podstawowe i istotne. Piszę dla tych, którzy nie mają głosu i dla tych, którzy nie mają twarzy.
O czym wolno milczeć?
Myślę, że teatr nie powinien milczeć o niczym. Wręcz przeciwnie, w mojej dramaturgii staram się wydobyć na jaw wszystko, co tylko możliwe z tych postaci. Nie stawiając ich w formie binarności, dobrych czy złych, szczęśliwych czy smutnych, ale kontrastując odcienie. Wszystkie głosy i tematy są dla mnie ważne. Faktycznie, te, których często nie słyszymy, nabierają znaczenia, ale również inne głosy i tematy służą mi jako kontrast i tworzą przestrzeń do refleksji. Nawet to, co czasami uważane jest za oczywiste, ponieważ, jak powiedział Bertolt Brecht, „To co oczywiste, nie jest zrozumiane”. Wnioskując, teatr nie powinien absolutnie milczeć o niczym.
Czy dramat jest tekstem użytkowym, czy pełnoprawnym gatunkiem literackim?
Dramaturg jest rzeczywiście twórcą, który również przekształca aspekty dramatyczne w literackie, nadając dziełu pierwotną substancjalność, która nie ogranicza się jedynie do tekstu na papierze. Materiałem, na którym pracuje aktor, jest ciało i to, co się z niego wyłania, pod warunkiem, że jest tam z wyrazem, aby pokazać źródło swojego tworzenia. Materiałem dramaturga jest tekst i słowo, które wyrażają aktorowi istotę jego twórczości. Z tego powodu zawsze staram się podążać różnymi teoriami i ścieżkami, aby budować i rozważać akcję dramatyczną, konflikt, rozmieszczenie postaci na scenie w funkcji rytmów i czasów, w oparciu o słowo literackie i dramatyczne. Chcę dać aktorowi materiał, poetycki język, który będzie plastyczny, jak maleńki element zegara. Niemniej jednak od pewnego czasu „porzucam” (choć nie całkowicie, to w pewnym sensie) tradycyjną koncepcję dramatu i staram się połączyć ją z różnymi doświadczeniami twórczymi, słuchając klasyków i wyprowadzając od ich korzeni, obserwując, jak dramat wyłania się z ich dzieł. Jeśli teatr można traktować jako literaturę czy nie, to kwestia samej dynamiki tekstu. Jednakże, pomimo różnic, ja popieram postać dramaturga-pisarza, dramaturga, który pisze szczególnie dla aktora (oczywiście) i dla teatru. W ten sposób tekst teatralny jest jednocześnie literaturą i sceną, dramatyczną akcją.