
Z przyjemnością informujemy, że laureatem IV edycji Konkursu o Nagrodę Dramaturgiczną im. Tadeusza Różewicza został Marcin Teodorczyk, nagrodzony za dramat Papier, Kamień, Nożyce. Relacje z pogranicza.
Decyzję podjęła Kapituła Konkursu w składzie: Maja Kleczewska – przewodnicząca, Katarzyna Minkowska, Jacek Cieślak, Andrzej Chyra oraz Tomasz Man.
Laudacja dla Marcina Teodorczyka
„Tymczasem my największe dobra zawdzięczamy szaleństwu, które co prawda bóg nam zsyłać raczy”
Takim mottem z Fajdrosa Platona opatrzył Marcin Teodorczyk swoją sztukę „Papier, kamień, nożyce”, czujemy się zatem bezpieczni, kiedy zaczynamy czytać i wyobrażać sobie zaproponowany przez autora przewrotny teatr – pole gry. Ale to pole nie jest wcale bezpieczne. Możemy wprawdzie grać w berka, ciuciubabkę, ruletkę, w Minecrafta, kulki albo zbijaka, poruszając się po znanych z dzieciństwa szlakach. Ale stawką w grze jest życie.
W Fajdrosie Sokrates używa metafory rydwanu ciągniętego przez dwa konie. Jeden symbolizuje szaleństwo, a drugi rozum. Rydwan to dusza.
Julia szesnastoletnia bohaterka jest rozdarta między szaleństwem a wolą życia, między depresją i próbami samobójczymi a pragnieniem zapanowania nad chorobą.
W świetle tego, co wiemy dziś o problemach psychiatrii dziecięcej autor ma odwagę stanąć oko w oko z chorobą psychiczną nastolatki. Z bezradnością rodziny i systemu. Pokazuje też, jak łatwo jest znaleźć się na krawędzi – wystarczy zestaw kilku czynników, zbiegów okoliczności: na przykład poczucie obcości w nielubianej szkole, trudności w nauce, odrzucenie przez jednego z rodziców – wydają się wystarczające, by młody człowiek przestał chcieć żyć. Ale nie chodzi o stawianie diagnoz, raczej o przyglądanie się emocjom, które spadają jak tsunami na bardzo młodą osobą. Jak sobie z nimi poradzić? Z gniewem, z rozpaczą, smutkiem, poczuciem winy, brakiem motywacji? Młodzi ludzie wydają się w świecie Teodorczyka nie mieć narzędzi, żeby te emocje kontrolować. Próbują więc przejąć kontrolę nad otoczeniem, stosują manipulację, szantaż emocjonalny, żeby z rozpaczy i bezradności odzyskać sprawczości, nieświadomie raniąc bliskich. Nic nie pomaga. Tekst Teodorczyka buduje realną samotność, brak wspierającego otoczenia szkoły, brak więzi z rówieśnikami, na naszych oczach nastolatka i jej matka osuwają się w chaos, który je pochłania. Życie bohaterki przestaje przypominać życie. Nie ma w nim radości, planów, przyjaciół, miłości, zabawy. Choroba odbiera wszystkie przywileje młodości.
Kolejne sceny przenoszą nas na kolejne piętra gry, nowe strategie, role, zwycięstwa i porażki, jawne i ukryte reguły, nowe pozycje, przewagi, negocjacje, manipulacje. Nie wiemy, kto jest Mistrzem Gry. Czy to – jak chce Platon – „szaleństwo zsyłane przez bogów”, czy systemowe zaniedbanie, kto jest odpowiedzialny za pozostawienie dzieci i ich rodzin samych sobie, gdzie są bezpieczne narzędzia, które dojrzałe społeczeństwo obywatelskie powinno wypracować dla ochrony młodego pokolenia? Co im możemy zaoferować? Dlaczego nie potrafimy ich uratować? Dzięki Marcinowi Teodorczykowi zostajemy z fundamentalnymi pytaniami, które powinny niepokoić nas tak długo, dopóki nie znajdziemy odpowiedzi i rozwiązań. Zostajemy skonfrontowani z naszą bezradnością, a może z unikaniem patrzenia tam, gdzie patrzeć powinniśmy. Tam, gdzie jest ból, samotność i rozpacz, a pomoc nie przychodzi.
Dzieci wysyłają nam dorosłym sygnał „Mayday”, bo tak jak Kapitan promu „Heweliusz” wiedzą, że potrzebują pomocy natychmiast. Ale pomoc nie nadchodzi.
Dziękuję Marcinowi Teodorczykowi za sztukę, która próbuje otworzyć nam oczy na nasze zaniechanie.
Maja Kleczewska – Przewodnicząca Kapituły
Serdecznie gratulujemy!
