Dlaczego teatr?
Dlatego, że opowiada ludzkie historie. Daje wyjść ze swojego świata, spojrzeć na rzeczywistość z innej perspektywy. Pozwala zapisać i odtworzyć życie, relacje, dialog- coś ulotnego, codziennego, a jednocześnie podstawowego i najważniejszego. Pokazuje życie w zagęszczeniu, nie opisuje go językiem nauki, tylko emocji.
Dla kogo piszę?
Pewnie dla widza takiego, jak ja- ceniącego sobie historie o ludziach wrzuconych w pewną sytuację albo samodzielnie ją generujących. Lubię wychodzić od postaci, od człowieka, od roli dla aktora- wierzę, że abstrakcyjna czy eseistyczna nakładka jest mniej ważna od złapania i zapisania jakiejś ludzkiej rozterki, problemu, konfliktu. Piszę dla reżysera, który nie chce mieć rozpisanego na głosy intelektualnego problemu, tylko woli zmierzyć się z niejasnością ludzkiego doświadczenia, potem dopiero znajdując dla niego jakieś interpretacyjne ramy.
O czym trzeba pisać?
Nie mam puli „tematów do obrobienia”, mam wrażenie, że „trzeba” być wyłącznie czujnym- kiedy w brzuchu robi się gorąco po spotkaniu z jakimś człowiekiem, usłyszeniu jakiejś historii, kiedy wewnętrzny detektor zadziała i nawet jakaś drobinka rzucona w dialogu sprawia, że zaczyna się intensywnie o czymś/kimś myśleć i przerabiać te myśli na dialog- wtedy trzeba pisać. Dobrze mieć oczywiście aparat krytyczny, w pewnym momencie zadać sobie pytanie, o czym to właściwie jest, ale wierzę w tę na poły magiczną intuicję- czyli zapewne bardzo szybkie, bardzo organiczne wyczucie konfliktu i dramatu w rzeczywistości, które albo się ma i pielęgnuje, albo nie ma i żadne akrobacje intelektualne tego nie przesłonią.
O czym wolno milczeć?
O czym się chce. Jestem wielką fanką milczenia, kiedy nie ma się nic do powiedzenia.
Czy dramat jest tekstem użytkowym, czy pełnoprawnym gatunkiem literackim?
Jedno nie wyklucza drugiego. Cała literacka siła dramatu w tym, że jest samą esencją- to, co w powieści zajęłoby trzysta stron, dramat potrafi opowiedzieć na trzydziestu. Ale te trzydzieści stron nie istniałoby bez kogoś, kto je przetłumaczy na język sceny, na dzianie się w przestrzeni ograniczone czasem i ciałem oraz emocjami aktora. W tym sensie jest użytkowy- potrzebuje jeszcze kogoś, żeby zaistniał fizycznie, jako działające słowo. Można czytać dramat dla przyjemności- sama to często robię- ale wystawienie to życie, wycieczka w rejony, o których czasem się nawet nie śniło.