Dlaczego teatr?
Do teatru trafiłem z literatury. Pisanie książek jest pracą samotniczą. To co autor napisze i co czytelnik przeczyta na ogół niewiele się różni – w teatrze zaś jest odwrotnie, to praca zbiorowa, a tekst autora jest tylko zaczynem. Piszę dla konkretnych aktorów i aktorek, biorę udział we wszystkich etapach procesu twórczego, widzę jak z tygodnia na tydzień tekst wymyka mi się z rąk, zaczyna żyć życiem i wrażliwością innych, aż w końcu ja sam staję się widzem swojego własnego dzieła. Na końcu w dniu premiery siadam i dziwię się mu. Literatura nigdy mi tego nie da.
Dla kogo piszę?
Po pierwsze, dla siebie, po drugie, dla tych, którzy czują i śmieją się podobnie jak ja – choć zawsze marzy mi się osiągnięcie niemożliwego, tj. przetłumaczenie mojego jednostkowego doświadczenia na nieistniejący język uniwersalności.
O czym trzeba pisać?
Nie sądzę, żeby istniał obiektywny obowiązek pisania na jakieś tematy, ale jeśli już to zacząłbym od tematów, które przynoszą ludziom pożytek i pociechę.
O czym wolno milczeć?
Zmilczałbym tematy, które budzą w autorze takie uczucia jak gniew czy nienawiść. Gniew i nienawiść odbierają wolność temu, kto je odczuwa, a bez wolności nie da się tworzyć. Ktoś inny zrobi to lepiej.
Czy dramat jest tekstem użytkowym, czy pełnoprawnym gatunkiem literackim?
Pomidor. Nie wiem, nie przykładam zbytniej wagi do rozważań teoretycznoliterackich. Najpierw powstała literatura, a dopiero później gatunki, dlatego należy pisać, co się czuje, a później od mądrych głów dowiemy się, co napisaliśmy.